>> Najnowsze  >> Autorzy  >> Użytkownicy  >> Zaloguj 

Elegia codzienna
Dzień jak popiół sypie w rozwiane włosy drzew,
latarnie dżwięcznie opadają w mdły asfalt,
w ciężkich, obrzękłych goryczą warstwach
godziny nakładają chomąta na wynędzniały gniew.
Każda szyba grozi zerwaniem wątłego dnia,
wystawami domy spływają obok spojrzenia.
Trzeba uważać:
czas się zbyt łatwo na przeszłość zamienia,
dzień topi się za każdym krokiem w szeleście - w bzach.
Blade przedmieście lęka się pąków chwil.
(Kto malował na płotach pejzaże dalekiego morza?)
Na co znowu czekałem?
Dzień w kadzielnicach ulic gorzał,
świt budził świsty fabryk - zaczajonych w chmurach wilg.



Czytany: 1780 razy


=>

Najnowsze




Top czytanych


























Top Autorzy


























Top Użytkownicy


























Używamy plików cookies, aby ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. co to są pliki cookie? . WIEM, ZAMKNIJ