>> Najnowsze  >> Autorzy  >> Użytkownicy  >> Zaloguj 

Off

Bywa że wyłączam Słońce
w samym środku dnia młoda kobieta z dzieckiem
na ręku znika rozpuszczona w ciemności
a starzec wymawiający zaklęcia życia
staje się szeptem niknącym w samym sobie

deski poskładane na podłogę bolą zadziorami
i krew wraz krzepnie z trwogą kobiety
małego chłopca i starca że przecież
jeszcze tyle do przejścia a tu mrok

krzyczą on musi spojrzeć nam w oczy
wszak ciemność boli nieskończenie
a nasze życie mierzy zegar i metr i nie ma
szpitala na końcu w którym łagodność

przywracam tę chwilę która krótka jak promień
słoneczny splot zdarzeń niesterowalnych
przypadkowych jak życie zamienione w splot trzewny
ludzko doczesny zmywalny chemią czasu

będzie że wyłączę Słońce
w samym środku dnia na zawsze młoda kobieta
z dzieckiem pozostanie w ciemności gdy ja
przychodni łagodności szukając na końcu dojdę
po echodajnych deskach podłogi
z zaklęciem modlitwy

Czytany: 383 razy


=>

Najnowsze





Top czytanych


























Top Autorzy


























Top Użytkownicy


























Używamy plików cookies, aby ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. co to są pliki cookie? . WIEM, ZAMKNIJ