>> Najnowsze  >> Autorzy  >> Użytkownicy  >> Zaloguj 

Na morzu polarnym
Śnieg, rozciągnięty w przestrzeń pustą, nieskończoną,
skrzy w słońcu i tysiącznym odblaskiem się mieni,
jakby rozprysł się po nim pył z drogich kamieni.
w którym rozżarzonego skry metalu płoną.

Biały niedźwiedź powolnym, ciężkim idzie krokiem,
błyszcząc jasno; cień za nim ciemny, długi sunie -
idzie ku słońcu świetnie odstrzelonej łunie
od gór lodowych, widnych hen pod nieba stokiem.

Tu bliżej czyliż jodły wzrosły w śnieżnej bieli,
a miast gałęzi sople zwisły im błyszczące
z konarów?... - U stóp jodeł ludzie, patrzą w słońce,
I ale tak nieruchomi są, jakby posnęli...

To nie jodły, to maszty obmarzłe korwety,
co pruć nie mogła ściętej w lód dokoła fali;
ci ludzie na pokładzie nie śpią, lecz skostniali
padli tam, zda się, skórą pokryte szkielety.

Pootulane w futrach osrebrzonych szronem
sztywne posągi, twardym dłutem śmierci kule - -
snadź opuścili mroźną, bezchlebną kajutę,
by patrzeć, czy lód taje pod niebem zognionem?

Cisza i spokój śmierci... Od wschodu z ukosa
ogromne słońce, świecąc straszliwie jaskrawo,
na śniegi i na okręt bucha blasków lawą
i płomienistą łunę wlecze przez niebiosa.



Czytany: 1508 razy


=>

Najnowsze





Top czytanych


























Top Autorzy


























Top Użytkownicy


























Używamy plików cookies, aby ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. co to są pliki cookie? . WIEM, ZAMKNIJ