>> Najnowsze  >> Autorzy  >> Użytkownicy  >> Zaloguj 

Przycupnięta za barierą wieżowca




Oddycham w tobie
na odległość-
żebrząc o liście przywiędłe
stogiem jesieni
zakopane

tych bezdomnych, bez krzty dymu w ustach
po nocach gorącymi
włócząc kolanami zdartego życia.

Byłam tam na górze, oni nigdy nie mogli jej posiąść.
Dlaczego? Twój świat należał tylko do ciebie.
Opiekowałam się nim przez godziny nocne,
w samej koszulce i krótkich spodniach,
targana przez delikatny dmuch wiatru,
wychodząc zza skrzypiących lustrzanych drzwi,
byś nie mogła mnie zauważyć w swoim śnie.

Wracając do tematu, popadłam w dygresję -
zapaliłam, krusząc końcówkę tytoniu w dół.
Mogłam myśleć tylko, że chcę być papierosem
i w całości zostać spaloną
jak te z Salem. Przez usta zbroczone szminką.
Krwistoczerwoną, jak się przyjęło.
Którejś tam w rzędzie. Szóstej. Dziesiątej.

nie. niczyją chcę najbardziej.

Na odległość
w tobie oddycham -
nieprzyziemnie.

Wchłaniam się w linie papilarne -
zostawiłaś je w moich wargach i źrenicach.

Spójrz, jak świetnie potrafię istnieć
bezdomnością liści przywiędłych,
błagających o słodycz
tego z butelką pod pachą, targając ją na Salem
i śmierć czającą się z góry.
Z nad góry, której nie mogły posiąść.










sonique, 16.o5.2oo8r.

Czytany: 782 razy


=>

Najnowsze





Top czytanych


























Top Autorzy


























Top Użytkownicy


























Używamy plików cookies, aby ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. co to są pliki cookie? . WIEM, ZAMKNIJ